czwartek, 15 listopada 2018

Miasteczko

Dzisiejszego wieczoru, zapraszam na historię, która całkiem nie dawno mi się przyśnił.
Jest to jej fragment. 
Zatem, żeby móc osadzić się w czasie, historia ta miała miejsce w lecie...
28.06.2018 roku
Spokojne miasteczko nad morzem.
Alladan tego dnia przyjechał do jednego z miejscowych hoteli. Jednak, za miast spokoju
i wypoczynku, czekała na niego niespodzianka. 
- Dzień dobry! - wszedł wąskim holem i udał się w kierunku recepcji. 
Jednak nikogo tam nie zastał.
Wszedł ostrożnie na piętro wołając: - Dzień dobry!- lecz nikt się nie odzywał.
Szedł teraz jasno zielonym holem i delikatnie zajrzał przez drzwi, które były lekko uchylone.
Były to drzwi, do jednego z wielu pokoi gościnnych premium, mieszczących się tu.
Na tapczanie ujrzał siedzącego recepcjonistę.
- Dzień dobry - przywitał się.
Mężczyzna podniósł głowę i spojrzał zdziwiony.
- Co Pan tu robi? - zapytał.
Alladan przedstawił się i powiedział, że przyjechał tu na urlop.
Recepcjonista, zameldował Alladana w jednym z pokoi, które gościły się za recepcją.
- Co tu tak pusto?
- Pusto?! - recepcjonista popatrzył na niego jak na stugłową żmiję i z dużymi oczami odparł:
- To Pan nic nie wie?
- Niby co mam wiedzieć? - Alladan po tych słowach poczuł się zaniepokojony.
- Otóż od kilku dni, nasze miasto nawiedza okropny Zielony Gumozaur. 
Większość mieszkańców uciekła stąd ostatniej nocy, jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia. 
Kilka rodzin znikło i nikt nie wie co się z nimi stało.
Mówi się, ze zostali pożarci przez Zielonego Smoka...- ciągnął przerażony recepcjonista.


                                                                          listopad 2015, A.W.