Luty 2014 roku, Budapeszt
Popołudniowy dzień, na ruchliwej ulicy w stolicy Węgier.
Stoję właśnie na ulicy i czekam na pokój. Czemu akurat na ulicy, a nie w budynku? - nie pytajcie się mnie o to, zbyt długo musiałbym o tym mówić, a mam za sobą całodzienną podróż.
Czekając na pokój w motelu, którym się zatrzymałem, obserwuję ulicę. Za bardzo nie ma co innego do roboty, a muszę się czymś chwilowo zająć.
Dochodzi godzina 16, czyli czas największych korków w mieście, kiedy to większość ludzi kończy swoją pracę, czy zajęcia w szkołach.
Obok mnie, przejechał właśnie stary Saab i zatrzymał się przed światłami z piskiem opon.
Czerwony jak burak, siedzący w nim mężczyzna w średnim wieku i z siwymi włosami, palił papierosa i rozmawiał przez telefon. Zacząłem zastanawiać się, a z drugiej strony podziwiać tego kierowcę, jak on to robi, że potrafi prowadzić samochód równocześnie krzyczeć do słuchawki telefonu , palić papierosa i zmieniać biegi w samochodzie - ja tak nie potrafię.
Mój pokój znajduje się na trzecim lub drugim piętrze, sam nie wiem, bo nawet nie zauważyłem numerku piętra.
Na stole w pokoju czeka na mnie poczęstunek w postaci butelki z winem i herbata. Musze przyznać, jestem całkowicie zaskoczony i zdezorientowany, bo jeszcze nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się, że coś na mnie czekało w pokoju.
Moje nogi nie mogą teraz najbardziej doczekac się, żeby wyjść na wieczorny spacer po mieście.
Dlatego walnąłem swoją torbę obok łóżka. Nie rozpakowuję jej, bo tak naprawdę nigdy tego nie robię. Dzięki temu o wiele łatwiej jest mi znaleźć ubrania, a i ma to tez swoje plusy. Na przykład, gdy nagle musiałbym opuścić pokój. Ten czas, który musiałbym poświecić na pakowaniu się wolę spędzić na dodatkowym łażeniu i zwiedzaniu.
Dlatego nie marnując teraz więcej czasu, biorę na szybko prysznic, przebieram się w jakieś wygodne ubrania i wychodzę na wieczorny spacer po Budapeszcie.
PS. A to jeszcze widoczki z drogi( Słowacja i z ze stolicy Węgier).
Mała kawiarenka i nie znajomość węgierskiego:
http://alexemeraldart.blogspot.com/search/label/Budapeszt%20A.W.
pisać, każdy może tak samo jak i śpiewać. Piszę od małego, ale nie jestem pisarzem, tym bardziej poetą... Moja wyobraźnia czasem płata mi figle i wtedy fantazjuję na papierze, ale też czasem zwykłe codzienne obserwacje nie dają mi spokoju. Dlatego, jeżeli drogi czytelniku, droga czytelniczko masz wolny czas, lubisz czytać, a codzienna ogólnodostępna literatura Cię nudzi, zapraszam Cię do swojego świata, świata w którym gdzieś pomiędzy spotkasz i mnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz