Powrót do domu – lotnisko Eindhoven i niesforny pasażer.
Tak samo jak wcześniej
i tym razem okazałem się być niesfornym pasażerem. Żeby było śmieszniej tym
razem dla pasażera pochodzenia zachodniego mieszkającego w Holandii.
Tego dnia na lotnisku panowało małe zamieszanie. Poranny lot
do Budapesztu, który miał odlecieć przed dziewiątą rano, odleciał sześć godzin
później, a mój lot, przesunięty był o godzinę.
W tą stronę nie miałem szczęścia, żeby siedzieć przy oknie.
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, a przy
najmniej tak mówią.
Wchodząc na schody, dostrzegłem faceta w średnim wieku, któremu strasznie spieszyło się, żeby
wejść na pokład.
Za bardzo nie rozumiem takich zachowań.
Jaka jest różnica między wejściem na pokład pierwszym, w
środku czy ostatnim?
Ja osobiście nie widzę, ale widocznie temu Panu bardzo
zależało, żeby być pierwszym.
Spokojnie, bez pośpiechu wszedłem na pokład samolotu i
udałem się na miejsce.
Tym razem nie siedziałem przy oknie nad czym trochę
ubolewałem, ale miało to też swoje dobre strony, bo przynajmniej mogłem
nadrobić swój niedobór snu.
Przy oknie siedział już jakiś mężczyzna. Kiwnęliśmy sobie
głową na dzień dobry i usiadłem na swoim miejscu.
Wsadziłem plecak zgodnie z zaleceniami pod fotel i w trakcie
podnoszenia się poczułem czyjąś rękę na swojej głowie.
Był to ten sam mężczyzna, któremu spieszyło się przy
wejściu.
Mężczyzna chrząknął na mnie. Zastanawiałem się przez chwilę
czy zacznie pluć czy nie.
Domyśliłem się, że będzie siedział pomiędzy mną a tamtym
pasażerem.
Pan demonstracyjnie wszedł i wykokosił się w środkowym
siedzeniu waląc swoim polarem mnie po kolanach.
Poczekałem chwilę, aż pan się usadowi, ale nie odezwałem się
nic.
Mężczyzna miał minę pod tytułem ja jestem Pan i władca, a ja
byłem zbyt senny, żeby się kłócić.
A po za tym czy miałoby to jakiś sens?
Po nie długiej chwili wystartowaliśmy.
Pan siedzący obok mnie, wyjął coś małego, elektronicznego i
zaczął to czytać.
Po jego minie widziałem, że nic z tego nie rozumie co tam
jest napisane. Ja też nie rozumiałem, bo nie znam holenderskiego.
Cierpiąc na niedobór snu, większość lotu przespałem.
Wreszcie kiedy samolot wylądował na lotnisku w Katowicach,
mężczyzna zrobił się nerwowy.
Nie lubiąc się przepychać czekałem chciałem poczekać aż inni
pasażerowie wysiądą.
Jednak tym razem mi się nie udało.
Facet siedzący obok mnie, widząc, że w przejściu jest pełno
ludzi zaczął wydawać dziwne dźwięki i przepychać się przez moje kolana.
Po czym po chwili wymamrotał coś w nie zrozumiałym języku i
powiedział niezbyt cenzuralne słowa. Domyśliłem się, że bardzo mu się spieszy.
Już miałem ochotę mu powiedzieć, że nie zależnie od tego, czy wyjdzie pierwszy
czy ostatni i tak będzie musiał czekać na bagaż, ale…, nie miałem siły się z
nim przepychać.
Czekając na lotnisku, widziałem tego Pana jak miotał się
czekając na bagaż. Ostatecznie bagaż gościa wyjechał jako ostatni, także nie
wiele dało mu spieszenie się.
I znowu wyszedłem na okropnego i nie rozumiejącego innych
człowieka. A przynajmniej w oczach tego Pana. Co zrobić, w końcu w całym naszym
życiu spotykamy kogoś takiego jak ja wtedy, kto tylko nas denerwuje i
przeszkadza. Tak było, tak jest i tak
będzie.