piątek, 19 lutego 2016

Wiersz



Wiersz
Dzisiaj nie będę pisał o podróżach, przygodach, nie będzie też piosenek bo są czasami takie dni, że nie ma się na nic ochoty. Jakiś dołek, albo coś takiego?
Za to kilka dni temu wygrzebałem swój wiersz, który napisałem jakiś czas temu.
Akurat na taką smętną i szara pogodę, jaka dzisiaj za moim oknem jest.

Kiedy niebo błękitne zasnuwa się szarymi chmurami, czuję w sobie rozpalający mnie w środku ogień.
Moje ciało pokrywa się tysiącami niebieskawych przewodów, a moja skóra płonie.
Lecz, kiedy złoto, pływające w akwarium skacze z radości moje serce raduje się na jej widok.
Kiedy szary Pan, co spędza większość swojego życia w małym, kratkowanym pomieszczeniu wychodzi na codzienną chwilkę wolności, moje serce skacze z radości.
Lecz gdy trudność starań mych zostaje doceniona, śpiewam i tańczę jak skowronek na wiosnę.
Czasami zastanawiam się, czy samotność może być z wyboru? A może nie?
A wiatr szumi w śród nas
I tylko cisza rozszumiała się teraz.

czwartek, 18 lutego 2016

Powrót do domu - dzisiaj bez zdjęć.



Powrót do domu – lotnisko Eindhoven i niesforny pasażer.
Tak samo jak  wcześniej i tym razem okazałem się być niesfornym pasażerem. Żeby było śmieszniej tym razem dla pasażera pochodzenia zachodniego mieszkającego w Holandii.
Tego dnia na lotnisku panowało małe zamieszanie. Poranny lot do Budapesztu, który miał odlecieć przed dziewiątą rano, odleciał sześć godzin później, a mój lot, przesunięty był o godzinę.
W tą stronę nie miałem szczęścia, żeby siedzieć przy oknie.
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, a przy najmniej tak mówią.
Wchodząc na schody, dostrzegłem faceta w średnim  wieku, któremu strasznie spieszyło się, żeby wejść na pokład.
Za bardzo nie rozumiem takich zachowań.
Jaka jest różnica między wejściem na pokład pierwszym, w środku czy ostatnim?
Ja osobiście nie widzę, ale widocznie temu Panu bardzo zależało, żeby być pierwszym.
Spokojnie, bez pośpiechu wszedłem na pokład samolotu i udałem się na miejsce.
Tym razem nie siedziałem przy oknie nad czym trochę ubolewałem, ale miało to też swoje dobre strony, bo przynajmniej mogłem nadrobić swój  niedobór snu.
Przy oknie siedział już jakiś mężczyzna. Kiwnęliśmy sobie głową na dzień dobry i usiadłem na swoim miejscu.
Wsadziłem plecak zgodnie z zaleceniami pod fotel i w trakcie podnoszenia się poczułem czyjąś rękę na swojej głowie.
Był to ten sam mężczyzna, któremu spieszyło się przy wejściu.
Mężczyzna chrząknął na mnie. Zastanawiałem się przez chwilę czy zacznie pluć czy nie.
Domyśliłem się, że będzie siedział pomiędzy mną a tamtym pasażerem.
Pan demonstracyjnie wszedł i wykokosił się w środkowym siedzeniu waląc swoim polarem mnie po kolanach.
Poczekałem chwilę, aż pan się usadowi, ale nie odezwałem się nic.
Mężczyzna miał minę pod tytułem ja jestem Pan i władca, a ja byłem zbyt senny, żeby się kłócić.
A po za tym czy miałoby to jakiś sens?
Po nie długiej chwili wystartowaliśmy.
Pan siedzący obok mnie, wyjął coś małego, elektronicznego i zaczął to czytać.
Po jego minie widziałem, że nic z tego nie rozumie co tam jest napisane. Ja też nie rozumiałem, bo nie znam holenderskiego.
Cierpiąc na niedobór snu, większość lotu przespałem.
Wreszcie kiedy samolot wylądował na lotnisku w Katowicach, mężczyzna zrobił się nerwowy.
Nie lubiąc się przepychać czekałem chciałem poczekać aż inni pasażerowie wysiądą.
Jednak tym razem mi się nie udało.
Facet siedzący obok mnie, widząc, że w przejściu jest pełno ludzi zaczął wydawać dziwne dźwięki i przepychać się przez moje kolana.
Po czym po chwili wymamrotał coś w nie zrozumiałym języku i powiedział niezbyt cenzuralne słowa. Domyśliłem się, że bardzo mu się spieszy. Już miałem ochotę mu powiedzieć, że nie zależnie od tego, czy wyjdzie pierwszy czy ostatni i tak będzie musiał czekać na bagaż, ale…, nie miałem siły się z nim przepychać.
Czekając na lotnisku, widziałem tego Pana jak miotał się czekając na bagaż. Ostatecznie bagaż gościa wyjechał jako ostatni, także nie wiele dało mu spieszenie się.
I znowu wyszedłem na okropnego i nie rozumiejącego innych człowieka. A przynajmniej w oczach tego Pana. Co zrobić, w końcu w całym naszym życiu spotykamy kogoś takiego jak ja wtedy, kto tylko nas denerwuje i przeszkadza. Tak było,  tak jest i tak będzie.


poniedziałek, 8 lutego 2016

Mała kawiarenka i nie znajomość węgierskiego


Nadeszła popołudniowa pora, czyli idealny moment żeby gdzieś usiąść i coś zjeść.
Usiadłem w bardzo klimatycznej i uroczej piwniczce.
Wszystko zapowiadało się elegancko i bardzo profesjonalnie. Nawet przez chwilę zacząłem się zastanawiać czy stać mnie na to, żeby tu być.
Trochę czekałem na obsługę, która cały czas gdzieś krążyła, tylko jakoś nigdy w moją stronę.
Siedząc na wygodnej kanapie, czekałem 5,10,15,20 minut, ale nikt nie podchodził. Wstałem i podeszłem do baru, żeby poprosić o kartę lub samemu ją sobie wziąć.
Kobieta lekko przerażona coś wymamrotała i po chwili przyniosła kartę.
Następne 20 minut czekałem, aż ktoś podejdzie i przyjmie ode mnie zamówienie.
Skinąłem głową na Panią dając jej znać, że jestem już zdecydowany i chętnie bym zamówił coś.
Pani podeszła i zaczęła coś mówić po węgiersku.
Zapytałem się jej, czy możemy mówić po angielsku bo nie znam węgierskiego.
Niestety Pani nie znała angielskiego. Oprócz tego niechęć Pani do zapisania nazwy z karty mówiła sama za siebie.
Pokreśliła coś na swojej małej kartce niebieskim długopisem i znikła.
I znowu czekałem..., 5,10, 15, 20 i nic. Trochę zaczęło mnie to denerwować. W końcu ile można robić herbatę i podawać ciastko, stojące w lodówce.
Miałem już dość czekania, tym bardziej, że Pani znikła na dobre i już się nie pokazywała.
Szkoda, bardzo mi się spodobało tu i dobrze mi się siedziało, jednak stawałem się coraz bardziej zły, że nikt nie podchodzi z obsługi.
Wychodząc z kawiarenki, Pani nagle się pojawiła machając rękami i wykrzykując coś po węgiersku.
Nie wiedziałem co mówi, a po za tym miałem już dość czekania tutaj. Podziękowałem i wyszedłem.
Spacerkiem wróciłem do hotelu, a po drodze wstąpiłem do zacisznej restauracyjki z lokalną kuchnią.
I jeszcze kilka zdjęć ze spaceru





piątek, 5 lutego 2016

Inspector Bird by Alex Emerald

It was a shiny day. Inspector Bird was sitting under his apple tree.
At the same time somebody shout to him: 'Good morning!'.
Inspector stood up and looked from this side where he heard the voice.
He saw tall and handsome man who was wearing white shirt, tie, black trausers and black shoes.
- 'Good morning', How can I help you? - asked Bird.
- I'm your new postman and I have ome letters for you.
- My new postman? - asked Inspector.
- Yes.
- But..., I have never got a postman.
- Oh, really! - asked man.
- So, why I have some letters for you?
- I don't know.
- What's your surname? - asked Inspector.
But the man didin't answer. He just put the letters on the grass and gone.
The Inspector took them from the grass and opened them.
One was a letter from the man who's nickname is 'Red'.
'Red' is a gangster who wanted to kill the Inspector after he send him to the prison.
Inspecotr Bird tried to phone to his friend Peter, but nobody answered.
Suddenly his mobile phone rang.
Also at the same time, Inspector saw a black BMW, which stopped before his home.


Two man go out of the car and one woman.
One of this man started to beat this woman and… shot to her.
The Inspector went to help her, but it was too late.
Next morning at 7, someone was knocking at the door.
Bird stood got up from the bed and went to see who is this.
When he came to the door he saw two men.
They were wearing black leather jackets, black trousers and sunglasses.
When they saw that that Bird is inside home, they broke the window and came inside.
There was ‘Red’s’ people.
Inspector Bird came outside the house and shot these men.
Unfortunately, in the car was sitting ‘Red’.
He was very surprised when he saw him.
-         Hi Bird! – said ‘Red’.
Inspector became paralised by a fear. He couldn’t move or say.
After about few seconds, the Inspector asked: ‘ What are you doing here?’
-         Oh come on, you know – said ‘Red’.
-         I want only your death.
-         Not so fast! – someone shouted from the opposite side.
It was Peter.
Inspector and Peter were working together.
-        Well, in this time you are faster than me, but remember : I’ll be back and then I’ll kill you’.
The same day ‘Red’ was convicted.