Innym czasem, było to w Budapeszcie.
Marzec, 2014 roku - jedna z sobót.
Ładny, słoneczny dzień.
Akurat byłem wtedy pomiędzy jednym krańcem, a drugim krańcem miasta.
Przysiadłem na chwilkę przy ławce, bo odciski na pietach mnie bolały coraz bardziej.
Wyjąłem z plecaka wodę i jakieś ciastko - nie pamiętam jakie,
w każdym razie smaczne.
Siedziałem na ławce oglądając chodzących w okół mnie ludzi,
aż tu nagle coś śmiesznego, żółtego mignęło mi przed oczami.
Podniosłem głowę i popatrzyłem przed siebie,
a tam...
żółty tramwaj, linii numer 2.
Poczułem się jakbym cofnął się w czasie.
Żółty tramwaj, ale czarno - biały?
Jak to możliwe?
- Linia numer 2?
Słońce zaczęło zachodzić.
Wracać czas najwyższy.
Poniżej zdjęcie tajemniczego tramwaju linii numer 2 . a o tym co później się działo, opowiem kiedyś.
pisać, każdy może tak samo jak i śpiewać. Piszę od małego, ale nie jestem pisarzem, tym bardziej poetą... Moja wyobraźnia czasem płata mi figle i wtedy fantazjuję na papierze, ale też czasem zwykłe codzienne obserwacje nie dają mi spokoju. Dlatego, jeżeli drogi czytelniku, droga czytelniczko masz wolny czas, lubisz czytać, a codzienna ogólnodostępna literatura Cię nudzi, zapraszam Cię do swojego świata, świata w którym gdzieś pomiędzy spotkasz i mnie...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz