niedziela, 2 października 2016

,,Kronika kryminalna", cz.1

Październik się zaczął, dzisiaj pierwsza niedziela tego miesiąca, a to oznacza, że przez najbliższy czas, w każdy niedzielny wieczór, zapraszam bardzo serdecznie na krótkie fragmenty mojej powieści ,,Kronika kryminalna".
Dla własnego bezpieczeństwa i wygody czytelników dodam, że niektóre, wyrazy, podteksty użyte podczas czytania ,,Kroniki kryminalnej", mogą zostać uznane przez niektóre osoby za sceny przemocy, obraźliwe,  niemoralne czy wulgarne. Małe dzieci nie powinny czytać jej bez zgodny rodziców. Czyli jak to w jednej z brytyjskich telewizji jest ładnie napisane Parents guide is advice.




Był to ciepły, kwietniowy wieczór. Po całym słonecznym dniu,
zachodzące słońce przykryły chmury. Jednak z dziur jakie porobił wiatr między nimi, Mógł zobaczyć pomarańczowe blaski zachodzącego słońca.
Przed wyjściem z domu sprawdził tylko skrzynkę pocztową – pusta, znowu nikt nic nie napisał.
Po powrocie, wieczorem ponownie uruchomił komputer i pierwsze co zrobił zaglądnął do skrzynki pocztowej. Miał przeczucie, że jeżeli przez cały ten czas, kiedy nie miał dostępu do komputera, ktoś do niego napisał czy odpisał na jedną z wielu ofert pracy, które złożył. Jednak mylił się – skrzynka była cały czas pusta.

Następnego dnia wyszedł z domu pod wieczór i szedł plantami w stronę barbakanu.
Delikatny wiatr czesał jego włosy. Na ostatniej ławce przed barbakanem, jakaś para młodych kochanków przylegała do siebie. Przechodząc przez bramę Floriańską nie wysoka dziewczyna zmierzyła go wzrokiem próbując zwrócić uwagę na siebie, ale on cały czas szedł przed siebie jakby jej nie dostrzegł.
Zegar z wierzy Mariackiej zaczął wybijać siódmą wieczór, a Pan trębacz wychylił się i pomachał tłumowi turystów.
Kathy, bo tak ją nazywał, a właściwie Katarzyna, Kasia –Polka, stewardessa i jego najlepsza przyjaciółka.
- Wojtek!, cześć – o jak się stęskniłam za Tobą – rzuciła się chłopakowi na szyję. On sam był nie wiele wyższy od niej. Może jakieś 2-3 centymetry, nie więcej.
- Hey, miło Cię zobaczył – uścisnął ją na powitanie. Była to bowiem jedyna osobą, którą za każdym razem kiedy widział serdecznie przytulał do siebie. Dla innych był niedostępny i zamknięty.
Nie okazywał swoich emocji tych pozytywnych jak i negatywnych, tych związanych z zadowoleniem lub rozczarowaniem i tych związanych z pociągiem seksualnym.
- To dla Ciebie – powiedział wręczając Kathy prezent urodzinowy.
- Pamiętałeś, taki kochany jesteś – Kathy ucałował go i przytuliła do siebie najmocniej jak tylko mogła.
- On nic nie odpowiedział.
- Jak lot – zapytał kiedy weszli do jej mieszkania.
- Oj, no wiesz, jak zawsze… W A320 do Paryża poszedł lewy silnik i musieliśmy lądować we Frankfurcie, na całe szczęście nikomu się  nic nie stało.
No i pasażerowie byli w miarę spokojni.
- A ty lepiej opowiadaj co tam u Ciebie słychać?, tyle Cię nie wiedziałam i kto wie kiedy się następnym razem spotkamy – zaśmiała się. W jej oczach siedziała cały czas iskierka zadowolenia i podniecenia emocjonalnego. Może dlatego,
że bardzo jej się podobał, ale nie miała odwagi mu o tym wprost powiedzieć.
On z resztą przed nią też coś ukrywał.
- Słyszałam, że masz teraz przerwę pół roku?- przysunęła się bliżej do niego, żeby móc lepiej wpatrywać się w jego błękitne jak morze lazurowe oczy.
- Tak, wyjeżdżam z Krakowa.
Ale nic więcej nie chciał powiedzieć.
- Mam coś dla Ciebie – powiedział sięgając do nie dużego plecaka.
- Napisałem to, zostało mi jeszcze zakończenie ale jest prawie gotowa.
- Kathy wzięła, plik kartek A4 złączonych w jeden egzemplarz. Wyglądały trochę jak książka, sprawozdanie a może opowiadanie?…
Było napisane na komputerze, a zaczynało się tak:
Tuuu radio GD. Minęła godzina 23:00, czas na program ,,Z kroniki kryminalnej”.
Dzisiaj w godzinach późno popołudniowych zostały znalezione zwłoki głównego komendanta miejscowej policji. Policja nie podaje dokładnych informacji.
Jakub Malina o pseudonimie ,,Szulski”, właściciel nowo otwartej kawiarni,
jak co tydzień kończył liczyć utarg całotygodniowy. Kawiarnia była już zamknięta, jedynie mała lampka, stojąca na biurku w kantorku oświetlała zmęczoną twarz ,,Szulskiego”.
Wiatr coraz mocniej uderzał w drewniane drzwi wejściowe sprawiając wrażenie jakby ktoś pukał. Mężczyzna wstał z krzesła i wyłączył radio. Z pokoju dla personelu, który znajdował obok jego pomieszczenia, usłyszał jakiś dziwny dźwięk. Ostrożnie wszedł do środka i nacisnął włącznik światła, który znajdował się od zewnętrznej strony korytarza. Jednak nikogo w nim nie dostrzegł.
Po nie długiej chwili, wrócił do siebie, żeby powsadzać rachunki do wielkich segregatorów i zabrać utarg z całego tygodnia.
Zegar wybił właśnie północ.
,,Szulski” stał przed drzwiami wejściowymi do restauracji chcąc je zamknąć.
W prawej dłoni trzymał garść kluczy, a pod lewa pachą schowaną miał ogromną kopertę z pieniędzmi.
Mężczyzna wsadził klucz do zamka i już prawie go przekręcił,
gdy nagle wilki huk rozległ się za jego plecami,  a jego serce uniewrażliwiła jedna z kul, które leciały do niego.
…………………………………………………………………………………………….
Jakub Malina leżał teraz na przemoczonej krawędzi chodnika.
Głowę skierowaną miał w stronę jezdni, a z prawej strony jego ciała leciał ciemnoczerwony strumyk krwi.

Ciąg dalszy nastąpi...

A.W.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz