sobota, 3 czerwca 2017

,, Z cyklu: Niewyjaśniona zbrodnia", część I, Jakub ,,Szulski" Malina

Dobry wieczór, od dzisiejszego wieczora zapraszam na spotkania pod tytułem ,,Niewyjaśniona zbrodnia". Będą to  historie różnych ludzi, którzy z niewyjaśnionych przyczyn giną.
Pierwsza historia nosi tytuł ,,Pan Szulski".
Żeby nie zdradzać za dużo, ja (narrator) znikam mówiąc do usłyszenia następnym razem.

,,Pan Szulski"

Sobotniego wieczoru silny wiatr rozhulał się nad całym Krakowem.
 W niektórych dzielnicach, siła wiatru była  tak mocna, że zerwała sieci elektryczne i powaliła drzewa niszcząc samochody i zrywając dachy z budynków. W wyniku tej wichury, śmierć poniosły cztery osoby – relacjonowała dziennikarka miejscowego radia.
Jakub Malina o pseudonimie ,,Szulski”, właściciel nowo otwartej kawiarni, jak co tydzień kończył liczyć utarg całotygodniowy. Kawiarnia była już zamknięta, jedynie mała lampka, stojąca na biurku w kantorku oświetlała zmęczoną twarz ,,Szulskiego”.
Wiatr coraz mocniej uderzał w drewniane drzwi wejściowe sprawiając wrażenie jakby ktoś pukał.
Kiedy nagle z głośnika radiowego dobiegł go sygnał wskazujący,
że właśnie minęła godzina dwudziesta trzecia. W tej samej chwili
w  głośniku zabrzmiał męski głos. Słuchają Państwo polskiego radia,
w sobotni wieczór dwudziestego pierwszego listopada.
A oto najnowsze wiadomości. Jak  dowiedzieliśmy się, w przeciągu godziny do mieszkańców wschodniej części Krakowa, która ucierpiała najbardziej powinien powrócić już prąd. Przypomnę, że tylko dzisiaj
w wichurze ucierpiało piętnaście budynków mieszkalnych, oraz sześć osób poniosło śmierć. Wszystkich państwa którzy nie muszą opuszczeń mieszkań, proszeni są o pozostanie w nich i dokładne zamknięcie okien.
A teraz przechodzimy do innych wiadomości.
Mężczyzna wstał z krzesła i wyłączył radio. Z pokoju dla personelu, który znajdował obok jego pomieszczenia, usłyszał jakiś dziwny dźwięk. Ostrożnie wszedł do środka i nacisnął włącznik światła,
który znajdował się od zewnętrznej strony korytarza.
Jednak nikogo w nim nie dostrzegł.
Po nie długiej chwili, wrócił do siebie, żeby powsadzać rachunki do wielkich segregatorów i zabrać utarg z całego tygodnia.
Zegar wybił właśnie północ.
,,Szulski” stał przed drzwiami wejściowymi do restauracji chcąc je zamknąć. W prawej dłoni trzymał garść kluczy, a pod lewa pachą schowaną miał ogromną kopertę z pieniędzmi.
Mężczyzna wsadził klucz do zamka i już prawie go przekręcił,
gdy nagle wilki huk rozległ się za jego plecami,  a jego serce uniewrażliwiła jedna z kul, które leciały w jego stronę.
Jakub Malina leżał teraz na przemoczonej krawędzi chodnika. Głowę skierowaną miał w stronę jezdni, a z prawej strony jego ciała leciał ciemnoczerwony strumyk krwi.
Uliczna latarnia stojąca nad nim, słabym blaskiem oświetlała ciemną ulicę. 

                                                                                                                  3.06.2017, A.W.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz