Pierwsza historia nosi tytuł ,,Pan Szulski".
Żeby nie zdradzać za dużo, ja (narrator) znikam mówiąc do usłyszenia następnym razem.
,,Pan Szulski"
Sobotniego
wieczoru silny wiatr rozhulał się nad całym Krakowem.
W niektórych dzielnicach, siła wiatru
była tak mocna, że zerwała sieci
elektryczne i powaliła drzewa niszcząc samochody i zrywając dachy z budynków. W
wyniku tej wichury, śmierć poniosły cztery osoby – relacjonowała dziennikarka
miejscowego radia.
Jakub Malina
o pseudonimie ,,Szulski”, właściciel nowo otwartej kawiarni, jak co tydzień
kończył liczyć utarg całotygodniowy. Kawiarnia była już zamknięta, jedynie mała
lampka, stojąca na biurku w kantorku oświetlała zmęczoną twarz ,,Szulskiego”.
Wiatr coraz
mocniej uderzał w drewniane drzwi wejściowe sprawiając wrażenie jakby ktoś
pukał.
Kiedy nagle
z głośnika radiowego dobiegł go sygnał wskazujący,
że właśnie minęła godzina dwudziesta trzecia. W tej samej chwili
w głośniku zabrzmiał męski głos. Słuchają Państwo polskiego radia,
w sobotni wieczór dwudziestego pierwszego listopada.
że właśnie minęła godzina dwudziesta trzecia. W tej samej chwili
w głośniku zabrzmiał męski głos. Słuchają Państwo polskiego radia,
w sobotni wieczór dwudziestego pierwszego listopada.
A oto
najnowsze wiadomości. Jak dowiedzieliśmy
się, w przeciągu godziny do mieszkańców wschodniej części Krakowa, która
ucierpiała najbardziej powinien powrócić już prąd. Przypomnę, że tylko dzisiaj
w wichurze ucierpiało piętnaście budynków mieszkalnych, oraz sześć osób poniosło śmierć. Wszystkich państwa którzy nie muszą opuszczeń mieszkań, proszeni są o pozostanie w nich i dokładne zamknięcie okien.
w wichurze ucierpiało piętnaście budynków mieszkalnych, oraz sześć osób poniosło śmierć. Wszystkich państwa którzy nie muszą opuszczeń mieszkań, proszeni są o pozostanie w nich i dokładne zamknięcie okien.
A teraz
przechodzimy do innych wiadomości.
Mężczyzna
wstał z krzesła i wyłączył radio. Z pokoju dla personelu, który znajdował obok
jego pomieszczenia, usłyszał jakiś dziwny dźwięk. Ostrożnie wszedł do środka i
nacisnął włącznik światła,
który znajdował się od zewnętrznej strony korytarza.
Jednak nikogo w nim nie dostrzegł.
który znajdował się od zewnętrznej strony korytarza.
Jednak nikogo w nim nie dostrzegł.
Po nie
długiej chwili, wrócił do siebie, żeby powsadzać rachunki do wielkich
segregatorów i zabrać utarg z całego tygodnia.
Zegar wybił
właśnie północ.
,,Szulski”
stał przed drzwiami wejściowymi do restauracji chcąc je zamknąć. W prawej dłoni
trzymał garść kluczy, a pod lewa pachą schowaną miał ogromną kopertę z
pieniędzmi.
Mężczyzna
wsadził klucz do zamka i już prawie go przekręcił,
gdy nagle wilki huk rozległ się za jego plecami, a jego serce uniewrażliwiła jedna z kul, które leciały w jego stronę.
gdy nagle wilki huk rozległ się za jego plecami, a jego serce uniewrażliwiła jedna z kul, które leciały w jego stronę.
Jakub Malina
leżał teraz na przemoczonej krawędzi chodnika. Głowę skierowaną miał w stronę
jezdni, a z prawej strony jego ciała leciał ciemnoczerwony strumyk krwi.
Uliczna latarnia stojąca nad nim, słabym blaskiem
oświetlała ciemną ulicę. 3.06.2017, A.W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz