piątek, 21 lipca 2017

Kolekcjoner życiowych doświadczeń - przedmowa

Każdy z nas posiada doświadczenia, różnego pochodzenia, doznawane podczas różnych wydarzeń. Czasem tych miłych, ale też i tych mniej. 
Dzisiejszego wieczoru zaczynam cykl opowiadań, które w całości zatytułowałem ,,Kolekcjoner życiowych doświadczeń". Będzie to zbiór różnych opowiadań, które w pierwszej części będą pojawiały się co tydzień do połowy sierpnia.
Jak we wszystkich swoich opowiadaniach i wierszach, będzie można mnie tutaj znaleźć, nie zdradzę swojej roli tym razem, jednak ciekawych i nie mających pojęcia, odsyłam do swoich opowiadań,, Aktor" i Hotel Carestwood". Podpowiedź: tam ukryłem się pod podobną postacią i w podobnym świecie co tu.

A już teraz, pierwszy rozdział ,, Kolekcjonera życiowych doświadczeń", którego tytuł brzmi: Przedmowa.



Kolekcjoner życiowych doświadczeń
Przedmowa
Ktoś kiedyś zapytał się mnie jaka jest różnica między nocą, a dniem. Nie wiedziałem, czy był to
z jego strony żart, który miał sprowokować mnie do dyskusji, czy mój ówczesny towarzysz rozmowy miał jakieś głębsze filozoficzne myśli, od których daleko odbiegałem. 
Podejrzewam, że część z Was na pewno widziała filmiki z nocnych przejazdów samochodem wśród latarń, z nastrojową muzyką– jest ich całe mnóstwo w sieci. Mnie zawsze zastanawiało dlaczego ktoś wrzuca filmiki z nocnej jazdy po jakimś mieście. Do czego to ma prowadzić? Dlaczego akurat taki,
 a nie inny film ktoś wrzucił? Im stawałem się starszy, tym coraz więcej pytań nasuwało mi się do głowy. Część patrząc z perspektywy czasu, była głupia i banalna, niektóre bardzo pomogły mi 
w zrozumieniu pewnych rzeczy, a niektóre do dnia dzisiejszego pozostały bez odpowiedzi,
pewnie czekają na swój czas.
Jednak teraz kiedy siedzę sobie w swoim ulubionym zacisznym kącie, wypełnionym melancholią, zielenią, otoczony przyrodą i ludźmi, coraz częściej dostrzegam rzeczy, które zmuszają mnie do zmiany siedliska. Każą mi opuścić swoje zaciszne gniazdko, w którym najchętniej spędziłbym całe życie, a te rozkazują mi iść pośród tłumu, hałasu i żyć w jakiejś dziwnej przestrzeni – a może czasoprzestrzeni?, która to coraz szybciej gdzieś gna. Jest to świat, który biegnie coraz szybciej,
w którym uczucia i prawdziwe wartości są prawie w ogóle nie doceniane, a promowane jest chamstwo, bylejakość i ,,znajomość”.
Z opowiadań naszych przodków, czy nawet sięgając po najprostsze rozwiązania jak historia,
skrawki starych gazet, które wyciągamy ze schowków naszych dziadków i babć, możemy dowiedzieć się jak wyglądał przeszłość, jak żyli ludzie, chodzili ubrani, jakiej muzyki słuchali…
O tyle przyszłości nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ani przepowiedzieć. I to jest chyba w tym najciekawsze. Nigdy nie wiemy co się stanie za rok, za dziesięć lat, kim będziemy, jak będziemy wyglądać, jak potoczy się nasze życie. Mówi się, że każdy jest kowalem własnego losu i ja się z tym powiezieniem po części zgadzam. Dlaczego po części tylko? A no dlatego, bo w pewnym stopniu, sami potrafimy kierować własnym życiem, wybierać swoje drogi, które nie kiedy nie są takie łatwe, ale czasem na drodze stają różne inne przeszkody, trudności, które zmieniają cały los życia i cała rzeczywistość. To co najważniejsze jest w takim momencie to nie poddać się co ja zrobiłem.
Wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, byłem za bardzo zmęczony psychicznie, żeby myśleć racjonalnie. Marzyłem tylko o tym, żeby jak najszybciej wydostać się ze świata, w którym było pełno przemocy, agresji i cwaniactwa. Ze świata, w którym ludzie nawzajem podkładali sobie przysłowiowe świnie, a z osób spokojnych szydzili i gnębili do samego końca.
W końcu…, jednego pięknego dnia, poczułem się wolny, niczym nie skrępowany od niczego nie zależny, zrobiło mi się lekko…

                                                                                          21.07.2017
                                                                                               A.W.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz