niedziela, 27 marca 2016

I oto nocny pociąg do Kalkuty



Nocny pociąg z Delhi do Kolkaty
Atrakcje jakie były dzisiaj przede mną to sześć godzin w autobusiku  
z powrotem do Delhi na dworzec, i jak do tej pory, największa atrakcja, czyli podróż miejscowym pociągiem z kuszetkami do miasta Matki Teresy. Co raz bardziej nie mogłem  się już doczekać. Po pełnym emocji powrocie
z Jaipuru i Agry do Delhi, nadszedł teraz czas na kolejny etap podróży.
Tym razem miałem przed sobą do przejechania 1500 kilometrów,
nocnym pociągiem indyjskiej kolei. Z pod hotelu w Jaipurze wyruszyłem parę minut po dziewiątej.
Droga minęła tym razem spokojnie i bez większych zakupów, bo czas nas poganiał.
Na dworzec kolejowy przyjechałem parę minut po piętnastej. Na początku nie mogłem pojąć, dlaczego kierowca miota się tam i z powrotem szukając jakiegoś gościa, który miał mnie odebrać i bezpiecznie wsadzić do pociągu, jeżeli do jadu pociągu było jeszcze całe mnóstwo czasu. Jego zachowanie zrozumiałem dopiero wtedy, gdy wszedłem na dworzec. Tłumy jakie tam panowały… , jeszcze nigdy wcześniej nie spotkałem takiego widoku. Wtedy dopiero zrozumiałem, że przedostanie się przez ludzi,
którzy przeciskają się miedzy sobą, leżą na sobie, siedzą na betonie
w budynku, czy nawet tam śpią czekając na pociąg, do którego uda im
się wsiąść i pojechać w wymarzone miejsce, wcale nie będzie takie proste
i szybkie.
W trakcie oczekiwania na przewodnika, który poprosił, żebym zaczekał na niego, a on w tym czasie pozałatwia wszystko co jest do załatwienia.
Mając trochę czasu dokładnie obserwowałem to wyżej opisane zjawisko. Było dla mnie czymś ogromnym szokiem. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk, który brzmiał jakby ktoś coś wygrał, lub przegrał
w teleturnieju, a zaraz za tym dźwiękiem odzywał się kobiecy głos. Dokładnie obracałem się wokół własnej osi, żeby zobaczyć, gdzie jest telewizor, ale nigdzie nie mogłem go dostrzec. Dopiero od przewodnika dowiedziałem się, że jest to dźwięk, który jest używany przed podaniem informacji odnośnie odjeżdżających i przyjeżdżających pociągów.
Po dłuższej chwili oczekiwania na przewodnika, nie ukrywam, w pewnym momencie zacząłem się denerwować, że pociąg zaraz odjedzie beze mnie,
a miałem do przejścia jeszcze cały dworzec. Na szczęście mężczyzna zaraz się pojawił i zaprowadził mnie na peron, gdzie czekał już  
,,SEALDAH RAJDHANI EXPRESS”. W porównaniu z innymi składami, które stały obok niego, ledwo zipiąc, na dodatek całe brudne
i obsmarowane, bliżej nie zidentyfikowanymi rzeczami, mój pociąg wyglądał jak królewski. W drodze na peron, przytrafiła mi się sytuacja, którą zawsze będę wspominał. W czasie przeciskania się przez tłum, poczułem jak jakiś chłopaków próbujących mi wepchnąć rękę do kieszeni, gdzie miałem paszport i pieniądze. Na swoje szczęście, a jego nie, jestem dość czułą osobą, i od razu wyczułem jego niecny zamiar, jakim było wyciągniecie mi z kieszeni najcenniejszych rzeczy. Bez chwili namysłu sięgnąłem po walizkę, i na tyle ile mogłem walnąłem mężczyznę po jego nogach w okolicy bliskiej krocza, a drugiego w kostkę. Najlepszy był widok, uciekających i zwijających się z bólu. Po tym małym incydencie
w końcu dotarłem do pociągu. Dokładnie o szesnastej trzydzieści pociąg zagwizdał na odjazd i rozpoczął swój kurs do Kalkuty, do której miałem dojechać następnego dnia parę minut po dziesiątej. Małżeństwo,
które jechało ze mną w przedziale zajęło dolne miejsca, a ja górne. Najzabawniejsze był ich język jakim się posługiwali. Do kolacji leżałem
u siebie na górze i przysłuchiwałem się łamanemu angielskiemu, połączonego z hinduskim. Brzmiało to niesamowicie.
Dokładnie o ósmej przyniesiono nam kolacje, która zresztą jak całe ichniejsze jedzenie była z dodatkiem curry, i innych ostrych przypraw.
Po kolacji, Pan z obsługi zbierał zamówienia na śniadanie, które oczywiście obowiązkowo, było ,, delikatnie” pikantne.
Po bardzo rozkosznej kolacji, jak i całym przeżyć dniu poczułem,
że moje myśli same kładą się spać, więc uczyniłem dokładnie to samo co one.
Następnego ranka, obudziło mnie słońce, przechodzące przez odsłonięte okna, i szum ludzi, którzy przygotowywali się do wyjścia z pociągu na wcześniejszej stacji. Podano śniadanie, a po śniadaniu miałem jeszcze około dwóch godzin drogi przed sobą. Po drodze widziałem całe wioski,  i ludzi żyjących w lepiankach, lub w jakiś innych tanich i nie trwałych materiałów, mieszkających przy brunatno zielonych stawach, lub tuż przy torowisku. Przed stacją docelową pociągu, która była również i moją docelowa stacją, postanowiłem skorzystać z ubikacji. A ponieważ , że byłem bardzo ciekawy czym się różni standard hinduski od europejskiego wszedłem do hinduskiej ubikacji. Po krótkiej chwili gdy zobaczyłem torowisko pod sobą, stwierdziłem ,że jednak skorzystam z normalnej toalety. Tuż przed wjazdem na stacje minął nas skład osobowy, zaprany tak mocno, że ludzie siedzący
w środku, dosłownie leżeli na sobie, a i na zewnętrznych stopniach stało jeszcze parę osób.
Za piętnaście jedenasta pociąg wjechał na stację. Muszę przyznać, pomimo półgodzinnego opóźnienia, i po całej nocy lepiłem się w nim mniej,
niż jak podróżuje polskimi pociągami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz