niedziela, 4 grudnia 2016

,,Z kroniki kryminalnej", część 8

Dwa piętra i chyba z dwadzieścia pokoi, a może i nawet więcej.
Ogromny dworek z zewnątrz trochę odrapany pomalowany białą farbą, w środku cały czas od trzydziestu lat pachniał nowością.
Ogromny, złocony żyrandol w holu oraz duże, przestronne pokoje, każdy urządzony inaczej w ciepłych barwach wyglądał tak jakby czas zatrzymał się tutaj w miejscu. Pomimo tego było to najbardziej urokliwe i przytulne miejsce jakie kiedykolwiek odwiedziłem.
Każdy z pomieszczeń przedstawiał osobne historie.
- Bardzo ładnie tu u Pana jest – powiedziałem zachwycony wnętrzem.
Mężczyzna popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem. – ładnie? – zapytał, wydaje mi się, że sam nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Tak – pokiwałem głową twierdząco. Moje oczy nie mogły oderwać się od tysiąca obrazów oprawionych w złote ramy i chyba drugiego tysiąca różnych odcieni ciepłych kolorów, które pokrywały wnętrze całego dworu.
- Dziękuję bardzo, bardzo Pan miły – odpowiedział mężczyzna otwierając drzwi do jednego z pokoi sąsiadującego z kuchnią.
- Proszę, niech pan wejdzie – powiedział zapalając światło.
- Mieszka Pan sam w takim dużym dworku? – zapytałem z ciekawości.
- Jak pan widzi, nikogo innego tutaj nie ma – odpowiedział przysuwając dwa bordowe fotele do kominka.
- Proszę, bardzo niech pan się rozgości już zapalam w kominku – powiedział zapalając długą zapałkę i wkładając ja do kominka zbudowanego z czerwonej cegły. Malutkie iskierki poszły w ruch i strzelanie mokrego drewna rozniosło się po pokoju.
- O jejku, ależ pan zmókł – powiedział przejętym głosem.
- Niech Pan siada, ogrzeje się Pan, a ja przyniosę Panu jakieś suche ubranie – powiedział wstając i z prędkością wiatru znikł za drzwiami.
Nie chcąc pomoczyć, zabytkowej i cudownego fotela, kucnąłem przy kominku.
Odgłos delikatnie strzelającego drewna był taki przyjemny, że przez chwilę zapomniałem gdzie jestem.
- Przyniosłem Panu spodnie i koszule, niech się pan w nie przebierze – powiedział mężczyzna wlatując do pokoju.
- Dziękuję bardzo, nie trzeba, już prawie wyschłem – powiedziałem wykręcając  lewy rękaw mojej ulubionej koszuli przy okazji robiąc małą kałużę w pokoju.
- Niechże się Pan nie wygłupia tylko zakłada to, bo mi się Pan przeziębisz – mężczyzna bez chwili namysłu podszedł do mnie i zaczął zdejmować ze mnie mokrą koszulę i ubrał mnie w suchą pomarańczową w kratkę.
Dziękuję – odpowiedziałem.
- Jeszcze spodnie – popatrzył na moje sztruksy, z których kapała woda.
- Mężczyzna już chwytał się, że będzie mi je zdejmował i ubierał mnie w suche – te które przyniósł razem z koszulą, jednak nagle coś nim trzepnęło i zatrzymał się.
- Może Pan by je sam ubrał, a ja w tym czasie postawię wodę na herbatę – mężczyzna podał mi parę spodni i znów znikł za drzwiami.
Z dużym problemem, ale w końcu przemogłem się i zamieniłem swoje mokre sztruksy na jasno-ciemne materiałowe spodnie, które dostałem od mężczyzny.
Zresztą wtedy kiedy zapinałem rozporek w spodniach, mężczyzna wszedł trzymając tackę, na której stały dzbanek z gorąca wodą, mały imbryczek z zaparzoną esencją i dwie filiżanki. Wszystko to stanowiło zestaw i było koloru białego z kolorowymi rysunkami przedstawiającymi różne elementy przyrody.
-Widzę, ze się Pan już przebrał – powiedział mężczyzna stawiając tacę na prostokątnym stoliku.
- Tak, dziękuję Panu za suche ubranie, oddam Panu jak będę wychodził.
- Mężczyzna popatrzył się na mnie jak na głupiego i wybuchnął śmiechem.
- Nie musi Pan oddawać, jak Pan sam zauważył, nie mam tu nikogo, a ubrań mam całe szafy, proszę sobie je zostawić.., od starego dziwacznego boya hotelowego – zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu.
- Proszę niech Pan siada – powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Dziękuję Panu bardzo – podziękowałem grzecznie i usiadłem na fotelu z prawej strony prostokątnego stolika.
- Acha, niech pan mi da swoje mokre rzeczy, powieszę je, żeby wyschły.
- Dziękuję bardzo – odpowiedziałem siedząc na wprost kominka i ogrzewając swoje skostniałe ręce.
Mężczyzna usiadł po lewej stronie stolika i teraz siedzieliśmy jak na pierwszej randce, na wprost siebie.
- Ma Pan taki sam zestaw jaki Pan Fletcher ma – zauważyłem.
- Mężczyzna uśmiechnął się i nalał nam gorącej herbaty.

- Zauważył Pan – powiedział z delikatnym uśmiechem na buzi, jednak jego oczy skrywały jakąś tajemnicę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz