- Skąd Pan wiedział, że będę chciał jechać? – zapytałem nie
mogąc uwierzyć w to co usłyszałem.
- Nikodem nic nie odpowiedział, specyficznie skinął głową i
uśmiechnął się.
- Przyznam szczerze, że nic z tego nie rozumiem.
- Nie wszystko trzeba rozumieć – odpowiedział.
To co zapraszam na górę, pokaże Ci pokój Michale, a ja muszę
skoczyć jeszcze do świń i posprzątać im.
- Dobrze – odpowiedziałem wstając.
- A mogę pójść z Tobą?- zapytałem nieśmiało.
- Do obory?, Pewnie.
- Acha, jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz.
- Nikomu nie wolno Ci powiedzieć, że widziałeś Panią
Walentynowicz. Od 2000 roku mieszka
w Budapeszcie pod zmienionym nazwiskiem.
w Budapeszcie pod zmienionym nazwiskiem.
- Nikomu, ani słowa.
- Się rozumie Nikodemie – odpowiedziałem zadowolonym głosem.
- No to chodźmy, pokaże Ci swoje dzieci – Nikodem zabrał ze
sobą stare widły i wyszliśmy.
Dochodząc do dwóch olbrzymich, śnieżnych stajni deszcz już
przestał prawie padać.
Chodź, chodź – zawołał Nikodem odkładając widły.
To moje najmłodsze, w tym roku się urodziły. – wskazał na
źrebaka, który leżał na sianku.
Tatuś i mamusia – pokazał na dwa piękne konie, które stały w przegródkach obok siebie.
Tatuś i mamusia – pokazał na dwa piękne konie, które stały w przegródkach obok siebie.
Tam dalej są świnki – powiedział otwierając drzwi do drugiej
części ogromnego białego budynku.
To dawniej były stajnie, ale odkąd dostałem je przedzieliłem ją na pół i hoduje trochę trzody i bydła.
To dawniej były stajnie, ale odkąd dostałem je przedzieliłem ją na pół i hoduje trochę trzody i bydła.
Sam to wszystko robisz? – zapytałem z szacunkiem.
- Nie, mam Roberta i Asię, mieszkają tutaj nie daleko –
pomagają mi doprowadzić to wszystko do porządku – zaśmiał się.
Wychodząc ze stajni zauważyłem jeszcze jeden budynek. Stał
całkiem z tyłu i nie był już taki ogromny. Zbudowany był z cegły. Całkiem
przypominał mi domy, które widziałem jak byłem
w Anglii.
w Anglii.
- A co tam jest? Zapytałem ciekawy?
- Tam?, Nikodem nie był chętny, żeby pokazać mi o miejsce,
jednak udało mi się wpłynąć na niego
i pokazał mi swoją największą tajemnice.
i pokazał mi swoją największą tajemnice.
- Proszę wejdź, zobacz, tylko błagam! Bądź ostrożny!
- Dobra, dobra – powiedziałem wchodząc do środka i zapalając
światło.
- To nowe odmiany – powiedział – Tulipany z prawa, po lewej
róże, na końcu są mieczyki, obok nich, goździki a tam całkiem z tyłu rabarbar.
I tutaj muszę się przyznać. Czułem się niesamowicie. Widok tylu
niesamowitych gatunków i odmian nowo powstałych, których nikt jeszcze nie
widział…
Byłem pierwszy, który je zobaczył!
Kiedy wróciliśmy do dworku powrotem, Nikodem przygotował
kolację. Nie byłem zbyt głodny. Zjadłem tylko kawałek. Posiedzieliśmy jeszcze
chwilkę przy kominku, Nikodem zwierzył mi się,
że z panem Fletcherem znają się od małego. Historia ta wcale nie jest taka prosta, i za bardzo nie wiem jak mam zacząć. Może po prostu powiem w dużym skrócie.
że z panem Fletcherem znają się od małego. Historia ta wcale nie jest taka prosta, i za bardzo nie wiem jak mam zacząć. Może po prostu powiem w dużym skrócie.
Pan Fletcher i Nikodem byli kiedyś parą, jednak kiedy pan
Fletcher poznał jego żonę, przestał
interesować się Nikodemem. Do dnia dzisiejszego się do siebie nie odzywają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz