piątek, 24 lutego 2017

,,Z kroniki kryminalnej - odcinek 12 - uzupełnienie rozmowy z Panią Walentynowicz

Ogromny biały dom, z wijącymi się pnączami przywitał mnie po raz drugi.
Pani Walentynowiczowa stanęła  w drzwiach ubrana w długą białą suknię, bardzo podobna do tej, o której opowiadał mi Pan Fletcher.
Dzień dobry Panu- rozweseliła się starsza dama. Widzę, że nie da mi pan spokoju…- nagle urwała
W pomieszczeniu, do którego mnie zaprosiła stał okrągły stół z palącymi się świecami poukładanymi starannie obok siebie.
Proszę bardzo, proszę sobie usiąść gdzie Panu wygodniej.
A może napije się Pan herbatki ze mną? –Właśnie zaparzyłam świeżą - zaproponowała kobieta.
Tak, bardzo chętnie- odpowiedziałem.
Kobieta powoli oddaliła się przez stare drewniane drzwi, mówiąc przez próg odwrócona bokiem do mnie i do drzwi: tak właśnie myślałam,
że będzie Pan miał ochotę się napić.

Zaparzyłam specjalnie świeżą wiedząc, że Pan ma zaraz przyjść.
Zawsze z Lidią tak ja parzyliśmy-  odpowiedziała rozmarzonym
głosem Pani Walentynowiczowa.
Lidią?- odruchowo i nie ostrożnie wykrzyknąłem to imię.
Pani Walentynowiczowa spuściła wzrok w dół.
Tak, Lidią. A dokładnie…- urwała kobieta.
Kiedyś to musiało wyjść na jaw. Ale mam do Pana ogromną prośbę -
- kobieta skierowała błagalny wzrok swoich dużych błękitnych oczów
na mnie.
Mogę Panią zapewnić, ze swojej strony, że nie opublikuje tej wiadomości nigdzie- odpowiedziałem.

Na zakończenie rozmowy z panią Walentynowicz,
przez przypadek dowiedziałem się o miejscu zamieszkania jej kochanki.
Z resztą pani Walentynowiczowa sama przecież wyznała, że do tej pory piszą do siebie, ale mają obawy przed spotkaniem się w miejscu publicznym.

 Postanowiłem wykorzystać tę informację i umówiłem się z panią Lidią.
Żeby móc porozmawiać z nią, czekała mnie wycieczka do Budapesztu.

wtorek, 21 lutego 2017

,,Z kroniki kryminalnej", odcinek 11 - rozmowa z Panią Walentynowicz

Od ostatniego odcinka minęło trochę czasu, w dzisiejszy wieczór, siedząc przed kominkiem i pijąc gorącą czekoladę z imbirem, miodem i cynamonem, dziennikarz śledczy powrócił dalej do nie wyjaśnionej sprawy Walentynowiczów. A oto czego dowiedział się od Pani Walentynowicz.

,,Z kroniki kryminalnej", - odcinek 11 - rozmowa z Panią Walentynowicz

Dzisiejszego dnia umówiłem się z panią Walentynowicz na rozmowę o dziesiątej.
U Pani Walentynowicz spędziłem ponad dwie godziny. Dowiedziałem się, że w Krakowie mieszka od urodzenia
z pięcioletnią przerwa kiedy to mając piętnaście lat wyjechała
z rodzicami do małego miasteczka pod Krakowem.
Potem znowu przeniosła się do Krakowa, gdzie poznała pana Walentynowicza swoją pierwszą i jedyną miłość życia.
Podobno kilka dni po tym jak spotkali się na balu sylwestrowym
w bardzo bogatym jak na tamte czasy hotelu, przez cała noc tańczyli tylko razem. Dokładnie po tym zdaniu, wypowiedzianym przez starsza Damę,
ogromny stary stojący zegar z wahadłem zamknięty w drewnianej szafie wybił godzinę dwunastą. W tym momencie pani Walentynowicz,
przerwała nasza rozmowę przepraszając, że nie może mi dzisiaj poświęcić więcej czasu, bo umówiona jest o wpół do pierwszej
na mieście. Umówiliśmy się na telefon, że jak znajdzie chwile wolnego czasu,
żebyśmy mogli dokończyć nasza rozmowę to zadzwoni.
Urocza dama, a zarówno wdowa od przeszło trzydziestu lat,
odprowadziła mnie do drzwi i uroczyście pożegnała machając jeszcze
biała rękawiczką, kiedy przekraczałem bramę jej ogromnej białej willi
z wijącymi się bluszczami po całej fasadzie budynku.

Wieczorem postanowiłem przejść się przez planty i poukładać sobie wszystkie wydarzenia, fakty, relacje jakie udało mi się dzisiejszego dnia uzyskać.