środa, 16 sierpnia 2017

,,Kolekcjoner życiowych doświadczeń" - Pani Ania, część II

Zimowa aura, coraz bardziej dawała o sobie znać. Nawet myszy siedziały głęboko schowane w swoich przytulnych i ciepłych norkach.
Delikatne i rytmiczne uderzanie kropel deszczu o stary parapet, wkomponowywało się w jazzowe rytmy piosenek Elli Fitzgerald i Louisa Armstronga, które dokładnie zaglądały do każdego z pokoi.
W przed pokoju, czuć było zapach piernika, który udekorowany zielonymi liśćmi stał na samym środku nie wielkiego, kwadratowego stolika. Obok niego stała karawka, która w całości wypełniona była jasną cieczą, podobną trochę do białego wina.
Niespodziewanie po mieszkaniu rozległ się dźwięk nietoperza. Nie było to nic nadzwyczajnego,
a jedynie zwykły dzwonek do drzwi.
- Dobry wieczór Pani – powiedziałem z uśmiechem na twarzy, lewą ręką trzymając za klamkę, powstrzymując je przed ich ulubioną czynnością, jaką było zatrzaskiwanie się.

Nie wysoka dziewczyna i bardzo szczupła, pojawiła się przed moimi oczami. Jej czarne włosy przysłaniał słomkowy, ciemny kapelusz ze sztucznymi owocami, ciało zakrywała długa sukienka koloru ciemno zielonego, a jej delikatne i spękane stopy, wsunięte były w potargane sandały.

- Przyszłam za w-cz-e-ś-n-i-e – wydukała nieśmiało.
- W samą porę, czekałem na Panią…, 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz