czwartek, 25 października 2018

Wiersz o Pani w przedziale i Jadwidze - vel Babci Pigwie

Nazywali ją Jadwigą -
- vel babcią pigwą.
Mogłeś spotkać ją w pociągu
lub na dworcu albo w kiosku.
Zawsze miła i dyskretna,
w czarnej butli zamknięta.
Towarzyszką drogi była -
- vel babcia pigwa.
Razu pewnego stała solo,
na stoliku, wagonu.
Zasłonięta była sporo,
brązową zasłonką.
W pewnej chwili
Pani co w przedziale była z Tobą,
odsłoniła ją wesoło,
aż vel babcia pigwa poszła w koło.
I cóż mówić o niej sporo,
skoro nie ma jej w około.
Na pustym teraz torze tonie
fragment po Jadwidze -
- vel babci pigwie.

21.10.2018
A.W.

piątek, 5 października 2018

Karol i Szymon (dwaj przyjaciele) - I


Bohaterowie (dwaj przyjaciele)
Karol
Szymon
Sobota 10.06.2017 roku, stacja kolejowa – Gdynia Główna
Karol: Chodź na ławkę, muszę się ubrać bo zimno.
Chłopaki idą w odwrotną stronę niż większość pasażerów, którzy wysiedli z pociągu IC 6500.
Karol siada na ławce peronu 2 i wyciąga, gruby wełniany sweter z zielonego plecaka i wkłada go na siebie.
Szymon: Gotowy? Możemy iść? – pyta widząc jak Karol wstaje z ławki.
Karol: Chodźmy.
Chłopaki opuszczają peron dworca i kierują się w stronę przystanku autobusowego, jak się po chwili okazuje nie po tej stronie, która ich interesuje.
Ponownie schodzą do przejścia podziemnego, żeby już tym razem dostać się na właściwy przystanek.
W przejściu mijają drewnianą budkę z kwiatami, na której z jednej strony wisi reklama fliz, a z drugiej strony reklama paneli i parkietów. Na obydwu reklamach znajduje się ten sam numer telefonu.
W końcu po pewnej chwili, swobodnego przemieszczania się dochodzą do przystanku autobusowego.
Szymon: 105, 125 – krzyczy do Karola, który spokojnym krokiem doczłapia do wiety przystankowej.
Karol: I co? Pyta zdejmują plecak i kładąc go na ławce przystanku.
Szymon: 16:59, 17:29, 17:59… - odpowiada sprawdzając godzinę na zegarku.
Szymon: To idealnie.

Kilka chwil później, przeprawa promowa – godzina 17:30.
Wychodzą  z w połowie pustego autobusu na przystanek.
Szymon rozgląda się do okoła i obkręca wokół własnej osi.
Karol:  No to co robimy? Mamy jeszcze 3 godziny.
Szymon: Idziemy się przejść gdzieś?
Karol: Poczekaj…
Karol: Odbierzmy bilety jak tu jesteśmy a potem się przejdziemy? – lekko podnosi brwi.
Szymon nie chętnie kiwa głowa na zgodę.
BUDYNEK STENA LINE, godzina 19:30
Po krótkim spacerze, wchodzą do środka, który jest wypełniony ludźmi. W gęstym buszu ludzi i ich bagażu starają się wypatrzeć choć kawałeczek wolnego miejsca, choć jedno wolne siedzenie.
Jednak nic z tego – znajdują jedynie kawałek białek ściany, której jeszcze nikt nie zajął.

GODZINA: 20:20
Rozpoczyna się wpuszczanie na prom.
Dwie dość pulchnego rozmiaru szwedki, pchają się przed wszystkich pasażerów gdakając coś w niezrozumiałym języku pod nosem.
Szymon: No i gdzie to się tak pcha! ( komentuje lekko zirytowany zachowaniem kobiet chłopak).
Karol: Nie wiem (odpowiada Karol, który idzie w ślad kobiet i zaczyna się z nimi przepychać).
W końcu po nie długiej przepychance, kobiety przechodzą za bramki i stają na samym środku przejścia grzebiąc w tonowych torbach, które ledwo ciągną za sobą.
Wchodząc na pokład promu Stena Line Spirit, są witani przez załogę.
Szymon sprawdza numer kabiny - na papierku widnieje napis 804
- 804 - mówi do Karola popychając go delikatnie ręką w kierunku korytarza, który powoli zapełnia się coraz bardziej ludźmi.
 801, 802, 803, 804 - jest - zwraca uwagę Karol. Chłopak wkłada kartę do drzwi, które natychmiast się otwierają.

Wchodzą do środka i zostawiają swoje rzeczy przy łóżkach…
Klika minut przed wypłynięciem odzywa się głos kapitana promu, który w dwóch językach(polski
i angielski), wita pasażerów.
………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………
 Karol: Idziemy na górę?
Szymon: Pewnie – odpowiada z błyskiem w oku.
Wychodzą na górną część promu, która jest odsłonięta.
Szymon jest zachwycony widokami z promu. Zachodzące słońce prześwietla i ozdabia stocznię oraz niebo.
Prom spokojnie przepływa w pobliżu półwyspu helskiego.
- Wiesz, że jeszcze nigdy tam nie byłem... - mówi Szymon wskazując palcem na wprost. 
Słońce po woli chowa się za chmurami, a na pokładzie zaczyna robić się mokro od kropel deszczu.